niedziela, 3 kwietnia 2011

tylko nie patrz na date...

Znow jestem zmuszony opisac ostatnie godziny ludzkiej rasy w okolicach miasta podkarpackiego, mam nadzieje ze jak alf z melmaku przyleci to zaciekawia go moje spostrzezenia na temat ludzkosci... otworze piwo... hehe : ) dobra wiec tak: warszawa okazala sie brzydka, choc ladniejszy niz spodziewac sie mozna po smietnisku polski, byl tam karol i bartek ej jakby co nie kreskuje imion byscie mogli sie tam wozic po starym miescie ktorego nie widzialem.... damn, to o warszawie juz napisalem, o zapomnialem, rajan pedale!, dobra to koniec ; ) W przemyslu natomiast spod sniegu wychodza kupy, butelki oraz inne karakonstwa, znaczy sie ze wiosna nastala, zostala powitana na tarasie przy winach oraz potwierdzona przy ogniskowym tluszczu z kielbasy... ktora osobiscie zrobila mnie w chuja i jebla o ziemie, by jej ojciec urodzil czworaczki syjamskie z turetem i talentem do krzyzowek... tak ostatnie dni byly bogate w emocje i witamine G, albo moze H, fuck that shit sami sobie notke napiszcie, PEACE


PS. hehe

1 komentarz:

  1. Naszą beczkę czyta się jak gówno brailem, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń